Ci, którzy odwiedzali już tą witrynę dostrzegli pewnie kilka zmian! Otóż, kilka osób zwróciło mi uwagę na fakt, iż mało kto czyta on-line; w związku z tym postanowiłem ułatwić wszystkim chętnym odbiór off-line. Tak więc, powieści już nie dzielę. Można ją przeglądać jako plik HTML, tekstowy lub w MS Word (97).
Ponadto przyszło mi do głowy, że gdyby ktokolwiek z Was miał w szufladzie coś podobnego do prezentowanego na następnych stronach, to znalazłbym dla tego czegoś miejsce na serwerze - przynajmniej zwolniłoby się miejsce w szufladzie.
Poniżej kilka słów o nazwie i zawartości witryny. Mam Nadzieje, że odsyłacze są czytelne i że pokawałkowane buzie się podobają.
wregen
Dlaczego "pierwsza powieść w internecie"? Bowiem nie udało mi się znaleźć odpowiedniejszego tytułu. "W Internecie" - no bo tutaj właśnie się znajduje. "Powieść" - hmm... to trochę trudniejsze. "Pierwsza" - brakowało mi jakiegoś przymiotnika. Postąpiłem tak, jak wszyscy pracujący na komputerach mają w zwyczaju: "nie masz pomysłu - wpisz numerek". ("Zerowa" brzmiałoby dość dziwnie.)
Zawartość tej strony, to rzeczywiście powieść. A w każdym razie coś, co ja po przekartkowaniu mógłbym za powieść uznać.
Napisał ją student filozofii III roku.
Z wielu spraw nie zdawał sobie sprawy: Nie wiedział na przykład, że winą (za wszystko; i to nie bez powodu) obarcza się mężczyzn. Nie miał pojęcia o tym, jak to się dzieje, że kobiety za nim nie przepadają. Nie był świadom faktu, że podczas gdy on pisał to, co napisał, naukowcy w Stanach wymyślają Viagrę. Sekrety routingu były mu obce. I tak dalej, i dalej.
Jednak co raz częściej zadawał sobie pytanie brzmiące jakoś tak: "Co ja - do cholery - będę robić po tych studiach?".
Powieść ta, czy co to tam jest, miała (przynajmniej w planach) stanowić odpowiedź na pytanie powyżej. Dwudziesto-trzylatek postanowił zostać literatem. Mimo niezłych predyspozycji do tego zawodu (do których zaliczyć by można wypalanie dwóch paczek dobrych papierosów dziennie, permanentnej depresji i skłonności do związków z paniami nie prowadzącymi się najlepiej) plany zmienił. Cóż, gdybyśmy kontynuowali wszystkie nasze projekty świat w całości wypełniałyby śmieci - wierzcie staremu-doświadczonemu.
Z drugiej strony powieść odniosła pewien sukces: Student filozofii wysłał ją na konkurs wydawnictwa "Czytelnik". Nie zdobyła żadnej nagrody, bowiem - jak wyraził się pewien krytyk literacki - stanowiła diagnozę nie zaś rozwiązanie problemów nurtujących młodzież. Może to sukces niewielki, ale mogła być zupełnie przemilczana.
Redaktorzy kwartalnika "Fa-art" zaprzyjaźnieni z autorem powieści postanowili ją pokazać paniom, zajmującym się planowaniem programu w radiou"BIS" - powieść miała być czytana na antenie. I tutaj podobnie jak na konkursie "Czytelnika" powieść zwróciła uwagę: Wspomniane panie orzekły, że rzeczywiście jest interesująca. Czytanie jej na antenie radia, groziłoby jednak zamknięciem rozgłośni przez wszystkie te urzędy, które w naszym kraju zajmują się kontrolowaniem czystości języka.
W związku z tym, autor zdobył się na krok ostateczny: zaniósł powieść do "Wydawnictwa Literackiego" w Krakowie. Ponoć spodobała się sekretarce szefa (znaczy: miałaby szansę na druk) lecz wydawnictwo potrzebowało pieniędzy na zakup nowej maszyny drukarskiej - nie mogło więc inwestować w takie niedochodowe przedsięwzięcia.
Powieść przeleżała w szufladzie cztery lata, podczas których jej autor radykalnie zmienił swoje zapatrywania na świat, podjął mało dochodową pracę, przestał (choć nie zmienił orientacji seksualnej) umawiać się z dziewczynami i wreszcie odkrył Internet.
Internet wydaje się być stworzony na miejsce pobytu owej powieści. Przypomina On trochę półkę, na której obok wielkich dzieł znajduje się całkowity chłam. Niezależnie więc od tego, czy powieść będzie się podobać, czy też nie będzie, ma ona prawo znajdować się właśnie tutaj...
wregen,
pierwszy i - jak dotąd - jedyny recenzent.
|